O byciu sobą

Są takie drzewa, które rosną normalnie tylko do pewnej wysokości, a potem niespodziewanie puszczają dzikie pędy.
Często można to zaobserwować u ludzi.

Odkąd tylko sięgam pamięcią byłem sobą. Widziałem i pojmowałem świat zupełnie inaczej niż inni z mojego otoczenia. A jednak już jako dziecko nauczyłem się udawać tą „zwykłą normalność” by dopasować się do klasy, szkoły, rodziny. Chowałem to w jaki sposób czuje i odbieram świat, poniekąd chowając samego siebie. W tamtym czasie wrażliwość i odstępstwa od bycia „normalnym” były moimi wadami, a ja czułem się słaby.Potem był przełom i wszystko wyszło na zewnątrz. Nie uważam, wbrew temu co mówią niektórzy ze mną spokrewnieni, że się zmieniłem. Ja wciąż jestem taki sam.

Teraz jednak dawne wady są moimi zaletami, a to przez co kiedyś czułem się słaby, stanowi moją największą siłę. Wystarczyło to zrozumieć. W tym poście nie chodzi o moją wyjątkowość. Moje ego jest na tyle monstrualne, że nie muszę się zachwalać w postach. Ten tekst jest o wyjątkowości każdego z Was.

Bywa, że to co uważamy za słabość jest czymś co nas buduje. Czasami jedyne co musimy zmienić to perspektywa patrzenia na świat. Po prostu miejcie odwagę by sięgnąć do tego co w Was najlepsze. Gdy sami nauczycie się to widzieć, świat też to zobaczy.

Dobra, tutaj kropka bo zaciągam dzisiaj jak jakiś kołcz.

Z pozdrowieniami,
Emrys /|\