Światło vs Mrok

Światło budzi się wtedy, gdy jesteśmy zgodni z prawdziwą naturą swojego istnienia.

Miałem dzisiaj coś napisać, coś bardzo przyziemnego. Ale rankiem pewna młoda osoba uruchomiła machinę inspiracji w zupełnie inną stronę.

Jej pytanie zmusiło mnie do zastanowienia się nad samym sobą. Nad miejscem, w którym jestem. Przebyłem dość wyboistą drogę, szukając kierunku w jakim powinienem zmierzać. I choć kiedyś byłem o wiele bardziej „buntowniczy” i… Hmm… Nakierowany na ciemność, to dzisiaj mogę powiedzieć, że stoję pomiędzy. Nie zrezygnowałem z tego dawnego mnie, „mrok” jest we mnie (i ma się dobrze), ale odkryłem coś czego nie potrafię do końca wyjaśnić słowami. Akceptując samego siebie, dokładnie takim jakim jestem – odkryłem, że nawet w tej ciemności może kreować się światło.

W zasadzie sama natura tak działa. Jesień i zima nie jest zła, jest ciemna i mroczna ale potrzebna by życie mogło się odrodzić. Bywa, że to co święte, dobre i cukierkowe – jest tylko pustym pozorem. Zazwyczaj też przemawia przez niego olbrzymie ego. Lepiej więc być w pełni sobą, niż udawać coś czego w nas nie ma. To kolejny raz kiedy w moich refleksjach dociera do mnie, że prawdziwą królową życia jest RÓWNOWAGA.

Z pozdrowieniami

Emrys /|\